top of page
Zdjęcie autoraAzjatycki

Cameron Highlands - Herbata Prosto z Krzaka


 

… dwa miesiące wcześniej. Padał deszcz. Mocno i dużo. Obudziłem się w autobusie niesionym przez górską drogę wijąca się między zieloną otchłanią tropikalnych lasów. W potokach wody, zarzucało nami na lewo i prawo. Co poniektórzy pasażerowie szeptali coś do wnętrza małych foliowych torebek. Autobus pokonywał następne wzniesienia z zawrotną prędkością. Dżungla karłowaciała, niebo brunatniało, a woreczki robiły się cięższe. Zbliżaliśmy się do Cameron Highlands - miejsca skąd bierze się cała herbata Malezji. Przyznam szczerze, że początkowo obawiałem się rozczarowania - C.H. to niezwykle popularny kierunek wśród niemieckich turystów odwiedzających Malezję. Spodziewałem się więc schwarzwaldzkich cen i totalnego braku egzotyki. Moje obawy zdawała się potwierdzać znajoma pruska zabudowa. Bywałem już na kilku polach herbacianych. To wyglądało na najbardziej poukładane. Pełen ordnung. Przyjemnym i bardzo pozytywnym rozczarowaniem okazały się hinduskie buzie nawołujące do spróbowania czosnkowych chlebków naan wypiekanych w tradycyjnych piecach, a następnie serwowanych z soczewicowym sosem dahl i kurczakiem tandoori. Cena niższa nieco nawet niż w centrum stolicy. Pysznie! Ciągle Azja jednak. Nie trzeba ringgitów na marki wymieniać, czy co oni tam teraz mają w dojczlandii mają. Po napchaniu się porządnie indiańskim jadłem osiodłaliśmy nasze grzbiety plecakami i ruszyliśmy na podbój dolin i pagórów w poszukiwaniu „tylko najmłodszych listków i pączków”. Czy nam się udało? Przekonajcie się sami...


Możliwość założenia swetra w dzień, wypicia filiżanki waniliowej herbaty w deszczu pod zadaszeniem górskiej restauracji, spędzenia czasu w gronie przyjaciół, napawaniem się cudownością woni pączkującej Camellii i doświadczenia takich widoków... zawsze. Nawet jakby to miał być tysięczny wypad na pola herbaciane.

Tym bardziej, że to tylko parę godzin z domu... pod warunkiem, że stacjonujecie w Kuala Lumpur.


Pierwsze krople deszczu na "najmłodszych listkach i pączkach". Cameron Highlands, Malezja.

Edit 2017: Cameron Highlands to miejsce, w którym byliśmy naście razy. Znamy tu każdy zakamarek. Jeżeli chcielibyście przeżyć przygodę z nami, zapraszamy do zapoznania się z opisem wyprawy pod linkiem: "Kuala Lumpur, pola herbaciane i tajskie wyspy rajskie".

Chętnych do wojaży prosimy o kontakt przez formularz kontaktowy dostępny pod "KONTAKT" lub przez naszą stronkę fanowską FaceBook

Herbatę pił, wąchał i fotografował: Pawel

 

Yorumlar


bottom of page